POLKA PRZECIĘTNA: Wpis bardzo pouczający
Sierpniowa ulewa wyrywała z rąk parasole, gorące chodniki pachniały intensywnie mokrym kurzem, nogi po kostki tonęły w kałużach, a popłoch upychał ciasno ludzi pod przystankowymi wiatami, tworząc z nich jednolitą magmę utyskującą na warunki atmosferyczne. Lamenty o zmierzwionych grzywkach, przeziębieniach i całym zestawie życiowych tragedii zlewały się z deszczem i spływały po nagich ramionach. Minęłam tę magmę, zachwyciłam się prześwietlonym słońcem, akwarelowym pejzażem ulicy Święty Marcin i skręciłam w Kantaka. Deszcz już ustawał, ostatnie krople rozbijały się o bruk. Na tym zapleczu ścisłego centrum, między jednym klubem go-go a drugim lokalem, gdzie wstyd jest zaglądać, wysychał mural. Taki widok przyciągnąłby niejednego z was, nic więc dziwnego, że zwabił także Gracjana wraz z jego podejrzaną butelką.